piątek, 30 września 2016

Leandra, część 4 "Sędzina"

Leandra rozsiadła się w fotelu. Wreszcie, chwila spokoju... Wszyscy wkoło już dawno spali. Ona również by drzemała, gdyby nie dwie rzeczy ;
Jeden - Do teraz przeszkadzała jej w tym robota papierkowa
Dwa - Obecnie jej myśli zajmowały pytania : "Skąd Arevalo zna moją przeszłość? Może wie też o złodziejskich aktach mojego życia?"
Otóż, Leandra piastowała kiedyś urząd Sędziny. Zajmowały go tylko dwie osoby naraz, i to one decydowały czy ktoś dostanie audiencję u Rady czy nie. W dodatku, jeżeli ktoś narażał państwo, proces prowadzili właśnie Sędziowie. Warto też wspomnieć, że tamtejsza Rada była traktowana prawie że jak monarchowie w naszym świecie. Ich władza była niepodważalna i absolutna, a swój urząd utrzymywali do końca swych dni. Wybuchały oczywiście związane z tym rebelie - Jak na przykład Wielka Rebelia Złodziejska, której prowadziła Łotrzyni. Nie wiele osób jednak wie, jak się nazywała. Leandra. Jak z prawej ręki władzy stała się przywódcą powstania? To naprawdę kliszowa historia. Władza dokonała pewnego wyboru, sprzecznego z poglądami Sędziny. Ona się zbuntowała przeciwko Radzie, a za nią stanęły tłumy ludzi. Wykorzystała swoją pozycję i wpływy by osłabić Radę, a potem zniknęła bez śladu, przenosząc rebelię do podziemia.
Nie osłabiło to, a wręcz wzmocniło pozycję Leandry. Z czasem podważyła rządy Rady, samemu znikając z tego świata. Tak przynajmniej się wydawało ludziom, jedni twierdzili, że zginęła, inni, że uciekła od pościgów władzy. Tak czy tak, byli przekonani że zniknęła.
Skąd więc Arevalo wiedział? Może rozpoznał ją? "A może... może...! Nie, to nie możliwe..." A co jeżeli zorientował się po pulsującej od niej magii? Uderzyła się w czoło ze złości. To było takie banalne! Podeszła do okna. Morska bryza otuliła jej twarz. "Może banalne, ale nie jestem tego jeszcze pewna." Rozejrzała się. Pierwszy raz oglądała miasto z tego miejsca - a może nie? Nie pamiętała. Resztki świadomości, już i tak podkruszonej formalnościami, zabrały jej rozmyślania. To i tak nie ujmowało piękna tego widoku - Złociste pałace w nocnym, uzyskanym poprzez magię świetle niebieskich płomieni wydawało się zanurzać w lazurze morza.
- Uwielbiam te widoki - Odezwał się nagle zza jej pleców chłopak Neli. Wystraszyła się, prawie wypadając przez otwarte okno. Szybko rozłożyła za sobą barierę magiczną i odepchnęła się od niej, usuwając ją po chwili.
- Nie strasz tak... - Nadal nie pamiętała jego imienia, więc ton jej wypowiedzi powoli urwał się na końcu. On z pewnością to zauważył, dopowiadając jakby do jej słów
- ... Nathaniel. Ale możesz do mnie mówić Nate.
- Dobrze, wybacz, ale po prostu miałam dużo na głowie i nie jestem w stanie pamiętać wszystkiego... no i do tego mam słabą pamięć do~
- Nie tłumacz się, rozumiem. - Przerwał jej z uśmiechem na ustach.
Patrzeli na siebie przez chwilę w ciszy, co w Leandrze zbudowało tylko większe zakłopotanie. Szybko wróciła do biurka i zaczęła szukać pośród papierów tematu do rozmowy. Otwarła usta, już miała mówić o zakwaterowaniu i jego warunkach, gdy nagle usłyszała nie swój głos.
- Lea, jesteś mężatką? - To Nataniel. Patrzał na jej dłoń, na której zauważył krwistoczerwony kamień, przypięty do pierścienia.
"Cholera, nie zdjęłam go?!" Przeszło przez jej myśl. Po chwili przyszło też i usprawiedliwienie. "No tak, nie mogę". Wzięła głęboki wdech i spojrzała mu prosto w twarz.
- Nie, to pamiątka po przyjacielu. A raczej przypomnienie o obietnicy, którą mu złożyłam. - Skłamała.
- Och, wybacz. Nie pomyślałem...
- Nie martw się, słyszę to pytanie bardzo często. - Uspokoiła go. Spojrzała na zegar widniejący na ścianie. Za pare minut miało wstać słońce. To oznacza że całą noc spędziła na rozmyślaniach i rozmowie. "To oznacza że jutro cały dzień będę chodzącym trupem. Szlag."

poniedziałek, 28 września 2015

Leandra, akt 3 "Przeprowadzka"

A więc zanim zaczniemy ; To był bardzo trudny do napisania fragment. Trudno jest wpaść na to "kto" "kogo" i "jak". ;) Ale mam nadzieje że było warto.



Morze było całkiem spokojne. Lea co chwile rozglądała się wokół w poszukiwaniu wielkiej wieży albo chociaż jednego z mostów do niej prowadzących. Może i zbudowali mosty do  Resalii, i łatwiej przejechać z jednego końca morza na drugi... Ale jednak statki są wygodniejsze. I szybsze. myślała. Spojrzała na swoją dłoń, i jak zawsze jej uwagę przyciągnął pierścień Paktu. OK, zmusić mnie do udziału w Turnieju to jedno, ale kazać mi się przeprowadzić z Isanii do Resalii? Redern przesadza.
Mam zagwarantowany przez nich lokal na miejscu... Tyle że nie wiem gdzie. Ani jaki. Westchnęła, i rozejrzała sie po statku. Pierw zauważyła kapitana, który jak zawsze wyluzowany stał przy sterach. Dziwne, że cały czas był uśmiechnięty. Musi po prostu kochać morze, i to co robi... Miło z jego strony że zaoferował mi darmowy rejs, a z drugiej strony szkoda że uznał to za dobry sposób na podryw. Następnie jej uwagę zwróciła grupa osób które podróżowały z nią. Jej nie odłączna przyjaciółka Nela, jej chłopak... którego imienia o dziwo nie pamiętała i pare osób których nie znała. Nagle sprzed dziobu statku jakby wyrosła iglica. Szybko podbiegła po schodach na górę, aby sie jej przyjrzeć.
- Wow! Piękna! - Wykrzyczała z zachwycenia - Czy jesteśmy już w Resalii?
- Ejejejej, szczurze lądowy! Uspokój mi sie tam, bo jeszcze z radości wypadniesz za burte! - Kapitan brzmiał na rozbawionego.
- Uznam to za "tak". - Uśmiechnęła się wesoło i poszła po swoje bagaże.
Kolejny plus bycia utalentowaną magicznie - Nie musze nosić swoich bagaży... czasem sie zastanawiam jak to jest stracić całą moc.
Podniosła bagaże swoje i swoich przyjaciół za pomocą magii, i zeszła ze statku. Gdy tylko zeszli z podestu, zwróciła uwagę na całą masę strażników. No tak, ktoś musi pilnować statków by do Resalii nie przedostał sie żaden kryminalista, powiedziała sobie. Nagle zdała sobie zdała sprawę, że w jej stronę idzie jakiś wojownik. Po herbach Terecenii wygrawerowanych na zbroi i tarczy stwierdziła że musi to być kapitan Tereceńskiej straży. Co on tu robi? Niecierpliwiła sie. Gdy w końcu stanął przed nią, ukłonił się nisko i po chwili wyprostował.
- Isani Leandra, jak zgaduję? - Kiwnęła głową potwierdzając. - Kapitan Farlon Arevalo, dowódca Legionu Thalnira, oraz straży Terecenii. Miło mi Cię poznać. A kim jest tamta dwójka?
- Kapitanie. - Ukłoniła się - To moi towarzysze w podróży, oraz moi przyjaciele zarazem. Asystentka Nela i jej chłopak. - Obydwoje się ukłonili. - Mogłabym wiedzieć dlaczego przywiązano taką wagę do mojego przybycia?
- Powiem Ci później. - Rozejrzał się - Kiedy będziemy mogli porozmawiać w cztery oczy. Tymczasem przydzielono mi zadanie odeskortowania Cie do Twojego nowego domu.
- Zatem prowadź, Kapitanie.
Arevalo zrobił jakiś ruch ręką którego nie zauważyła i który przywował wóz. Kiedy jego drzwiczki sie otwarły, kapitan pomógł Leandrze wejść do powozu, i grzecznie przepuścił jej kompanów, po czym sam wsiadł.
- Z drugiej strony... Możesz poręczyć za każdego z tutaj obecnych, Leandro?
- Zdecydowanie tak. O co chodzi, kapitanie? - Odparła
- Otóż od jakiegoś czasu dostajemy raporty o atakach Saranów...~
- ... Kapitanie. Sarany to legenda, wszyscy wiemy że to tylko mit, tak samo jak ta "Wysoka Piątka" bogów - Odezwała się Nela
- Nie powątpiewaj w istnienie Piątki. Wszysy bogowie, od Arkanosa aż po Inarosa są realni i jak najbardziej prawdziwi, a myślenie że nie istnieją może przynieść ci tylko ich gniew.
Nagle nastała cisza. Jechali w niej przez pare minut aż do momentu w którym Leandra stwierdziła, że nie ma sensu jej dalej ciągnąć.
- Raporty o atakach. Co to ma wspólnego ze mną? Jestem zwykłą handlarką.
- Kogo próbujesz oszukać, Sędzino* (1)? Znam historie Rady lepiej niż cały jej obecny skład. Wiem, że kiedyś byłaś jej częścią, ale odeszłaś w ukryciu po śmierci jednego z członków.
Wmurowało ją. SKĄD ON O TYM WIE?! Nela i jej chłopak wpatrywali sie w nią jakby widzieli za nią ducha.
-Kapitanie...
- Otóż jeden z członków rady został zabity w takim ataku, kiedy był na Pielgrzymce ku czci Rashtanosa - przerwał jej - Z okazji że znasz zasady wyboru nowej Rady, musze Ci wyjaśnić już tylko jedną rzecz. Zwycięzca tegorocznego turnieju nie dostanie audiencji u Rady. On się STANIE członkiem rady.
- Rozumiem...
Po nagłym szarpnięciu, Leandra wychyliła się przez okno powozu by zobaczyć co się stało. Zatrzymali się. 
- Dziękujemy za eskortę, Kapitanie Arevalo. Jak mniemam będziemy obiektem Pana wizyt częściej niż można sobie wyobrazić?
- Prawdopodobnie tak.
- Zatem do zobaczenia wkrótce. - ukłoniła się delikatnie po czym wyszła z powozu.




* (1) - Sędzia - Pozycja w Radzie Siedmiu. Jedna z osób przyjmujących (lub nie) petycje o audycję do Rady.

sobota, 18 lipca 2015

Leandra, akt 2 "Łotrzyni"

Redern nie wyglądał na zdziwionego jej ostrą gadką - W przeciwieństwie do reszty Magów. Trzech z nich zdziwiło sie tak mocno, że zapomnieli utrzymać swoje kule mocy, i najzwyczajniej w świecie wystrzelili je w podłogę.
- Wiem też czego chcecie. Chodzi wam o Turniej... - Zatrzymała sie, gdy nagle zabolała ją głowa. Oho, potrafi zastawić tarczę przeciw czytaniu myśli. Złapała sie lekko za głowę, i musiała sie wspomóc magią aby nie upaść na plecy.
- Tak, chodzi nam o Turniej Magii. Chcemy, abyś go dla nas wygrała. - Odparł Redern widocznie rozbawiony jej bólem i zdziwieniem.
Raz do roku (Który trwa dokładnie 240 dni) odbywa się Turniej Isanich. Konkretniej polega on na znalezieniu potencjalnie nowych członków Rady, którzy w razie śmierci poprzedników mogliby wejść na ich miejsce. Nagrodą główną w takim turnieju są audiencja u Gubernatora Miasta (Zwanego potocznie "Królem" przez jego wręcz nieograniczoną władzę nad miastem), który ma obowiązek oddać pewną część rocznego zarobku gospodarki miasta na rzecz zwycięzcy, oraz audiencja u Rady - Ta z koleii musi spełnić jedno życzenie zwycięzcy. Są jednak pewne regulacje - Gubernator nie może dać więcej niż 1/20 zarobku miasta, ani mniej niż 1/50, a życzenie zwycięzcy nie może odwołać rady, zniszczyć murów Miast, ani żądać cudzej posesji.
- Chcemy audiencji u Rady, a nagrodę Gubernatora sobie możesz zatrzymać. - Uśmiech ponownie zagościł na jego twarzy - Od Rady chcemy tylko pomocy przy utrzymaniu naszej Wieży... Tobie nie zrobią nic za rozmowę z nami, zrozumieją że zostałaś zmuszona.
- A skąd mam wiedzieć że nie będziecie chcieli czegoś więcej?
- Zaufaj nam. Gdybyśmy chcieli coś więcej, nasi agenci z Terecenii by się już ujawnili.
No tak, pomyślała, Terecenia jest najbardziej oczywistym miejscem do przejęcia przez Magów. Przejęcie głównej siły militarnej Isanich, oraz największego portu na całym kontynencie... Ale jak? Przecież mamy tam za dużo genialnych Generałów strategów oraz Starszych Isanich... Później o tym pomyśle, tymczasem...
- A więc, jak macie zamiar mi pomóc wygrać Turniej? Zakładam że wiecie o moich problemach z Mocą.
- Dobre pytanie, i dziękuję za informację. - Uśmiechnął się - Pierw musisz obiecać nam swoją wierność, i musimy mieć pewność, że nie złamiesz tej obietnicy.
- Niech zgadnę, Pakt Mocy?
Pakt Mocy to jeden z najbardziej niesamowitych - a dla wielu kobiet i romantycznych - rytuałów znanych na całej Uzyrji. Polega on na związaniu Mocy dwóch osób tak, że jedna osoba może swobodnie pobierać Moc od drugiej osoby, i vice-versa. Nie jest on trwały oczywiście, i są wyjątki od ostatniej reguły - Pakt Mocy można zawiązać tak, aby działał tylko w jedną stronę. Aspekty "romantyczne" są natomiast dwa : Jeden - Moc może przepływać na dwa sposoby. Pierwszy, wolniejszy, polega na swobodnym przepływie Mocy przez powietrze, lub po zewnętrznej warstwie skóry. Drugi, szybszy i bardziej... kontrowersyjny polega na przepływie Mocy poprzez kontakt okolic intymnych dwóch osób. Dwa - Taki Pakt polega głównie na zaufaniu. Dlaczego? To proste. Wyobraźmy sobie dwie osoby związane Paktem Mocy, które postanowiły się nim związać z jakiegoś nieznanego powodu. Jedna osoba może w takim razie bardzo łatwo pobrać przez sen Moc drugiej osoby.
- Owszem, ale o wiele prostszy i przerwać go mogę tylko Ja - Lub jedna z zebranych tu osób, na wypadek mojego zniknięcia. - Chodzi mu o metodę Pierścieni? Spojrzała na niego z ukosa. Zachowywał poważny wyraz twarzy. Który do niego po prostu nie pasuje, dopowiedziała sobie w myślach.
- Mam tylko jedno zastrzeżenie : Chcę być tylko i wyłącznie z Tobą w pokoju. Reszta może zablokować wszystkie wyjścia. - Poprosiła
Rozejrzał się po zebranych, i skinął do nich głową, pokazując aby wykonali jej polecenie.
- Więc, o czym chcesz wiedzieć. Chyba że poprosiłaś ich o wyjście bo chcesz sie ze mną prze... - Nie zdążył dokończyć, ponieważ oślepiło go światło jej Kuli Mocy, a chwilę wcześniej oberwał z liścia po twarzy.
- Chce wiedzieć jak dużo o mnie wiesz. Jeżeli się dowiem, możemy założyć Pakt Mocy, ale z tego co mówisz, metodą Pierścieni.
- Jak dużo o Tobie wiem? - Roześmiał się, a potem spojrzał na nią z lekką wyższością - Myślałem że zdążyłaś to przeczytać w moich myślach. Ale skoro nie... To powiem Ci. - Jego oczy patrzały gdzieś za nią, a wzrok stał się nie obecny - Mistrzyni Półświatka. Meridia, Łotrzyni z Savanii. Chodzą o Tobie legendy, jakoby pewna Złodziejka miała jednej nocy ukraść trzy Brygi należące do marynarki Isanich, i to tylko dla zabawy. Owa Złodziejka miałaby wręcz ociekać złotem... a mimo to można o Tobie powiedzieć coś dobrego. Większość skradzionych kosztowności nagle znajdowała się przed domami biedniejszych Savanich, jakoby rekompensata za ich biedę. - Ton jego wypowiedzi stał się nagle sarkastyczny - Och, jakież to szlachetne! Okradać jedyne osoby które was chronią przed złem Magów, tylko po to, aby pomóc ubogim. Złodzieje nie mają honoru. Kradną, bo mogą. Mogą, bo nie słuchają się zakazów. Ale Ty, Łotrzyni, zapomniałaś o tym że o was tak myślą - Pewnego dnia oddałaś wszystkie skradzione rzeczy w monetach. Zaczęli Cię ścigać, aczkolwiek Ty im uciekałaś, zwinna i piękna. Talent magiczny pomagał Ci w konfrontacjach, czytanie w myślach pomagało Ci zapewne w negocjacjach z osobami, które wynajmowały cię do swoich karczm jako Trubadurkę czy Barda wzamian za nocleg, wyżywienie i kryjówkę. Kiedy w końcu jednak Cie złapali, nagle wkroczyła Rada. Jeden z jej członków nie widział żadnej winy w Twoim postępowaniu skoro oddałaś wszystko co ukradłaś. Uciekłaś do Resalii, gdzie zmieniono Twoje imię, nadano Ci tytuł szlachecki oraz odesłano do Isanii z całkiem dużym majątkiem. Zostałaś handlarką księgami, przyprawami oraz składnikami Alchemicznymi. - Spojrzał na nią wymownie - Mogę teraz wpuścić resztę? Nie są bezpieczni na ulicach.
Westchnęła bezsilnie. Czyli jednak wiedzą, a nie tylko udają że wiedzą. - Wpuść ich.
*
Kiedy nakładał jej pierścień na palec, nie umiał powstrzymać fali zawstydzenia. Wszyscy jego przyjaciele patrzeli, i cicho się z niego podśmiewali. "Skubany, oświadczył sie jej?" usłyszał od Ferdiny, swojej byłej.
- Dobrze, przynajmniej to mamy za sobą. - Uśmiechnęła się do niego Leandra.
- Pamiętaj, obsersujemy Cię. Powiesz komuś o naszej obecności...
- ... To zrobisz ze mnie warzywo wysysając całą moc. Mówisz mi to poraz dwunasty w ciągu jednej godziny - Wyglądała na zażenowaną. Co chwilę spogląda na pierścień. Chyba nie spodziewała się że użyję jakiegoś niesamowicie drogiego pierścienia z oszlifowanym brylantem? To Pakt Mocy, nie żadne zaręczyny czy ślub - Nie ma co liczyć na piękną obrączkę, Oburzał sie w myślach.
- Powinniśmy znikać, Szefie. - Wtrąciła się tym razem Ridia, przyjaciółka która zeswatała go z Ferdiną.
- Jesteśmy tu prywatnie, możesz mi mówić po imieniu, Ridi.
- Tak czy tak ma rację, nie powinno już nas tu być. - Odezwał się umięśniony Mag zza jego pleców.
- Zapamiętać : obniżyć pensję przyjaciołom-panikarzom, Ridii i jej chłopakowi, Orenowi.- Powiedział sarkastycznie Redern. - A więc zwijamy się, za mną. - Powiedział, po czym podszedł do jednej ze ścian, i kazał Orenowi podsadzić go do włazu. Otworzył go, i wciągnął na górę całą resztę kompanii Magów.
Skacząc po dachach co chwilę myślał o Pakcie który zawiązał tego dnia. A co, jeżeli okaże się, że go źle utworzyliśmy? To mój pierwszy pakt od ponad trzech lat, mogłem coś pomylić... Myśli zajmowały go tak bardzo, że dopiero po chwili usłyszał jakąś dziwnje znaną melodię na skraju swoich myśli
- Zakochana para, Redern i Meridia, siedzą na kominie, i rabują... - Jak na zawołanie wszyscy przestali, gdy usłyszeli jego przekleństwo.
- Ja. Nie jestem. W nikim. Zakochany. - Wypunktował, po czym odwrócił się w stronę Ferdiny - W Tobie też nie, Feri.
- Ależ Redisiu! - Złapała się za serce, iście aktorsko oddając ból - Ranisz moje uczucia!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, na co Redern odpowiedział skinięciem ręki, i przeskoczeniem ostatniego Muru Miasta.

środa, 15 lipca 2015

Leandra, akt 1 "Handlarka"

*Uwaga, lekko zmieniam styl : Myśli zaznaczam od teraz kursywą ;)*

- Dziękuje, interesy z Tobą to sama przyjemność - Odparł klient, wrzucając złote monety do sakwy
- Aleź nie dziękuj, Starszy Wynalazco. Zrobiłeś tyle dla Isanii, że powinni tam postawić twój pomnik, z napisem "To on to zaprojektował." - Powiedziała Leandra, po czym rzuciła mu ukradkowe spojrzenie. - Gdzie idziesz? Jesteś aż zbyt elegancko ubrany...
- Do ambasady Rady, aby złożyć wniosek o kolejne dofinansowanie. Te grosze które dostaje od miasta ledwie starczają na chleb.
Leandra uśmiechnęła sie, po czym ledwo co poważnym tonem odparła ;
- Gdzie ty kupujesz chleb, Gavinie? Dostajesz trzy tysiące yarenów na trzy dni, a ja chleb kupuje za ledwo dwadzieścia yarenów. - Nie zdołała utrzymać powagi, kiedy Gavin podniósł na nią wzrok.
- Jeszcze porozmawiamy, Leandro. A tymczasem żegnaj! - Znowu to zrobił, pomyślała Leandra. Znowu sie pożegnał jak Isani, tym swoim dziwnym niebieskim dymem. Wiedział, że to ją drażni. Spojrzała na zegar. Dwunasta, jeszcze godzina, a potem zmienia mnie Nela. Przyjęła następnego klienta z uśmiechem na twarzy.
*
Obudziła sie w jakimś zaułku. Co sie stało? Ostatnie co pamięta to klient, ubrany na czarno, miał kaptur. Był strażą Isanich, albo zgarnął jednego z nich. Pytanie : Dlaczego? Co ona tu robi? Wstała, i upewniła sie ; Sakwa, łuk i kołczan były na miejscu, ale brakowało jej czegoś - sztyletu. Rozejrzała sie po ziemi, aby go poszukać, gdy nagle poczuła zmęczenie. To nie naturalne pomyślała po czym odwróciła sie. Przed nią stał mężczyzna, stary, miał lekko blado-niebieską skóre, jak Isani z Revenuum, ale nie nosił nic, co by jej przypominało dotychczsowo spotkanych magicznych. Miał na sobie pancerz z utwardzonej magicznie skóry, spodnie ze skóry tarana, i kaptur...
- Potrzebuje pomocy. Choć za mną.
Wstała I za nim podążyła. Co tu sie dzieje...? Myślała cała drogę, gdy nagle jej cichy kompan złapał ją za ramie i wepchnął przez małe drzwiczki do jednej z dwóch kamienic po ich obu stronach. Uderzyła sie lekko czubkiem głowy, ale spodziewała sie że zaboli bardziej. Poczuła dziwne ciepło w okolicach swojej klatki piersiowej. Co to...? Wylądowałam na czyjejś iskierce* czy może od razu na pochodni? Podniosła się, a gdy stawając usłyszała jęk pod sobą, nagle zorientowała sie że jej podejrzenia nie były ani troche prawidłowe. To był inny człowiek. Jego dłonie trzymały moich... Zdenerwowała sie, kopnęła go w twarz tak mocno, że słyszała chrupnięcie. Rozejrzała sie, by poszukać tajemniczego przewodnika.
Gdy go znalazła, zobaczyła tłum widocznie rozbawionych ludzi w czarnych szatach. Moment... Mogłam go zabić... Z czego oni się tak cieszą? Zastanawiała sie zdenerwowana całą tą sytuacją
- Perrin, chyba coś ci strzeliło do głowy - Usłyszała rozbawiony głos - Nie, w sumie to w głowe. I nie coś, tylko pewna paniusia. - To brzmiało jak obraza, pomyślała.
- Słuchajcie - wyparzyła - Albo mi powiecie o co tutaj chodzi, albo straż będzie miała nowe zgłoszenie o... - Przeliczyła ich. - dziesięciu trupach z ranami po fedryckich strzałach.
Popatrzeli na siebie, po czym z tej grupki wyszedł jakiś facet. To nie ten, którego spotkałam na ulicy.
- To Ty posłuchaj. - Powiedział, z uśmiechem na ustach - Właśnie celują w ciebie cztery kule mocy. W tym jedna naprowadzana. - Spoważniał - Potrzebujemy Twojej pomocy, Handlarko...
- Leo. - Przerwała mu - Na imie mam Leandra.
- Wiemy o tym. Wiemy też o Twojej przeszłości. Incydent w Savanii, układ z Radą o wsparcie, nie do końca najwyrażniej udane zamazanie przeszłości i start od początku.- Patrzy na mnie z takim zawzięciem, jakby miał mi wyznać miło... skończ, głupia! Myślała. - A nawet geneza tego sztyleta... sztyleto... sztyletu?
- Słuchaj no, panie Redern. Taki z Ciebie kozak, a potrzebujesz pomocy odemnie? Co tak mogło waszą grupkę zakłopotać? Chyba tylko sama Rada. - Uwielbiała ten moment. Wiedzą tak dużo, a pominęli szczegół o talencie magicznym, muzycznym i co najlepsze - o  talencie czytania myśli? - Och, nie udawajcie zdziwionych, o Magowie, wiem o was więcej niż niektórzy z was o nich samych. Skąd? - Grzecznie sie uśmiechnęła - To moja tajemnica, nic wam do tego.

Leandra, akt 0 "Wprowadzenie"

Dawno temu przeciętny zjadacz chleba miał łatwiej. O ile sam nie był Isanim - Człowiekiem obdarzonym darem magicznym - mógł zatrudnić owego, do na przykład zasiania pola. Isani zrobiłby to szybciej i taniej niż grupa wynajętych Savanich, czyli ludzi nie obdarzonych magią.
    Kiedyś wszyscy mieszkali w jednym mieście, Revenum. Nie miało ono władcy, nikt nim nie rządził - Każdy mieszkaniec był równy w prawach. Z czasem jednak ta równowaga zaczęła się chwiać - Nikt nie pilnował, aby osoba łamiąca prawa została ukrana. Tak powstała Rada - Grupa najzamożniejszych Savanich i najpotężniejszych Isanich. Znalezienie zamożniejszych Savanich nie było problemem - Porównaj rozmiar ich pałaców -, a znalezienie najpotężniejszego z Isanich było jeszcze prostsze. Moc magiczna po ujawnieniu zależała bezpośrednio od mądrości posiadacza. Jeżeli Isani był mądry - był potężnym magiem. Wystarczy zebrać wszystkich Isanich w jedno miejsce, i kazać im wystrzelić promień mocy w górę. Najwyższy i największy zarazem promień oznacza najmądrzejszego z tej grupki.
Co ważne - w radzie zasiadło siedem osób - Trzech Isanich i czterech Savanich. Ledwo pare osób postanowiło uznać władzę Rady. Inni ją zignorowali. Rada w pierwszych miesiącach swojego działania zrobiła więcej rzeczy dla Revenum, niż ktokolwiek inny wcześniej. Po pierwsze - zbudowała ogromne osiedle kamienic dla biednych. Po drugie - zwalczyli złodziejski półświatek, niszcząc go na dobre. Wtedy ludzie zaczęli się słuchać Rady.
Rada Początku - bo tak została nazwana przez historyków - jednak nie zdołała utrzymać wszystkich, głównie przez jeden przepis - Ze względu na bezpieczeństwo, żaden Isani nie mógł opuścić granic miasta. Nie każdy Isani usłuchał, a z czasem grupy Isanich zaczęły obarczać Radę o ograniczanie ich. Wyłamali sie z szeregów, i uciekli z Revenum tworząc zakon Magów.
  Magowie stworzyli swój własny dom, nazwany Wieżą. Ponadto wpadli na genialny według nich pomysł - Po co korzystać z własnego źródła magicznego, skoro możnaby zacząć wykorzystywać magię otoczenia! To była dla nich rewolucja - Znaleźli rodzaj magii, który pozwalał zarazem atakować i regenerować się, ale nie byli głupcami - Magowie nie atakowali ludzi, ponieważ bali się odwetu. Tak, zdarzały się porwania wieśniaków, ale były rzadkie, i Rada przymykała na nie oczy.
Z czasem jednak Rada zaczęła sie obawiać - Revenum rosło. Nie miało murów obronnych, a Magów było niepokojąco dużo. To spowodowało poszukiwanie nowych zaklęć. Stało się jednak coś niepojętego, i od wtedy każde poznane przez ludzi zaklęcie zostawało przypisane do osoby znajdującej. W ten sposób powstał podział magii. Została podzielona na dwie odnogi, które również sie rozbijały, a konkretniej na : Magię Prawidłową, to znaczy Ognia, Wody, Ziemi zwanej też Kamienną, Natury, Światła, Przywołania, Wiatru i zakazaną, czyli Magię Wyczerpania i Nekromancję. Podział został zatwierdzony przez Radę i Magów. Była to jedna z ostatnich rzeczy, w których te dwie strony się zgodziły.

Wielka Kolonizacja zaczęła się, kiedy Rada postanowiła zbudować mur za pomocą Magii Ziemi. Magowie nie mieli jak go zniszczyć , bo choć Magia Zakazana była potężna przeciwko istotom żywym, to mur z kamienia nie był żywy w najmniejszym stopniu. Pomysł był dobry, aczkolwiek jedną z konsekwencji była niemożliwość dalszego rozwoju miasta - Revenum miało pola wewnątrz murów, A likwidacja ich dla zyskania miejsca wewnątrz nie miała sensu. Jedyną drogą wyjścia pozostało morze. Ludzie zaczęli swoją wielką podróż po morzu. Założyli 4 miasta - Savanę, Isanię, Persenię i Terecenię. Savana została stolicą rzemiosła - Przybywający Savani zostawali rzemieślnikami lub farmerami, a Isani pomagali im w rzemiosłach umacniając przedmioty magicznie. Isania została stolicą magii - Każda księga trafiała tutaj aby stworzyć jej kopię, a oryginał zostawał zachowany w Wielkiej Bibliotece. Persenia została stolicą handlu, ze względu na osiadających sie tam bogaczy. Same Revenum zostało uznane za stolice piękna ze względu na zwoje zabytki.
    Rada miała problemy z kontrolą tak wielkiego terenu. Nie przyznałaby tego, ale to było widać. Pewnego dnia Rada Siedmiu zaginęła. Po miastach chodziły plotki o wielkiej wieży powstałej na środku morza, co przyciągnęło poszukiwaczy przygód. W tym Savani, Resę, która wypłynęła szukać Rady. Kiedy wróciła po paru tygodniach twierdziła, że wieża jest prawdziwa, aczkolwiek Rada Siedmiu nie żyje. Dziewczyna spodziewała się niedowierzania, więc wpadła na straszny sposób udowodnienia prawdy, i przypłynęła ze szkieletami całej Siódemki.
Powołana została nowa Rada, ale tym razem założyła swą siedzibę w Wieży na morzu, wokół której zaczęto budować miasto na wodzie - Resalię. Stolicę Sprawiedliwości.