piątek, 30 września 2016

Leandra, część 4 "Sędzina"

Leandra rozsiadła się w fotelu. Wreszcie, chwila spokoju... Wszyscy wkoło już dawno spali. Ona również by drzemała, gdyby nie dwie rzeczy ;
Jeden - Do teraz przeszkadzała jej w tym robota papierkowa
Dwa - Obecnie jej myśli zajmowały pytania : "Skąd Arevalo zna moją przeszłość? Może wie też o złodziejskich aktach mojego życia?"
Otóż, Leandra piastowała kiedyś urząd Sędziny. Zajmowały go tylko dwie osoby naraz, i to one decydowały czy ktoś dostanie audiencję u Rady czy nie. W dodatku, jeżeli ktoś narażał państwo, proces prowadzili właśnie Sędziowie. Warto też wspomnieć, że tamtejsza Rada była traktowana prawie że jak monarchowie w naszym świecie. Ich władza była niepodważalna i absolutna, a swój urząd utrzymywali do końca swych dni. Wybuchały oczywiście związane z tym rebelie - Jak na przykład Wielka Rebelia Złodziejska, której prowadziła Łotrzyni. Nie wiele osób jednak wie, jak się nazywała. Leandra. Jak z prawej ręki władzy stała się przywódcą powstania? To naprawdę kliszowa historia. Władza dokonała pewnego wyboru, sprzecznego z poglądami Sędziny. Ona się zbuntowała przeciwko Radzie, a za nią stanęły tłumy ludzi. Wykorzystała swoją pozycję i wpływy by osłabić Radę, a potem zniknęła bez śladu, przenosząc rebelię do podziemia.
Nie osłabiło to, a wręcz wzmocniło pozycję Leandry. Z czasem podważyła rządy Rady, samemu znikając z tego świata. Tak przynajmniej się wydawało ludziom, jedni twierdzili, że zginęła, inni, że uciekła od pościgów władzy. Tak czy tak, byli przekonani że zniknęła.
Skąd więc Arevalo wiedział? Może rozpoznał ją? "A może... może...! Nie, to nie możliwe..." A co jeżeli zorientował się po pulsującej od niej magii? Uderzyła się w czoło ze złości. To było takie banalne! Podeszła do okna. Morska bryza otuliła jej twarz. "Może banalne, ale nie jestem tego jeszcze pewna." Rozejrzała się. Pierwszy raz oglądała miasto z tego miejsca - a może nie? Nie pamiętała. Resztki świadomości, już i tak podkruszonej formalnościami, zabrały jej rozmyślania. To i tak nie ujmowało piękna tego widoku - Złociste pałace w nocnym, uzyskanym poprzez magię świetle niebieskich płomieni wydawało się zanurzać w lazurze morza.
- Uwielbiam te widoki - Odezwał się nagle zza jej pleców chłopak Neli. Wystraszyła się, prawie wypadając przez otwarte okno. Szybko rozłożyła za sobą barierę magiczną i odepchnęła się od niej, usuwając ją po chwili.
- Nie strasz tak... - Nadal nie pamiętała jego imienia, więc ton jej wypowiedzi powoli urwał się na końcu. On z pewnością to zauważył, dopowiadając jakby do jej słów
- ... Nathaniel. Ale możesz do mnie mówić Nate.
- Dobrze, wybacz, ale po prostu miałam dużo na głowie i nie jestem w stanie pamiętać wszystkiego... no i do tego mam słabą pamięć do~
- Nie tłumacz się, rozumiem. - Przerwał jej z uśmiechem na ustach.
Patrzeli na siebie przez chwilę w ciszy, co w Leandrze zbudowało tylko większe zakłopotanie. Szybko wróciła do biurka i zaczęła szukać pośród papierów tematu do rozmowy. Otwarła usta, już miała mówić o zakwaterowaniu i jego warunkach, gdy nagle usłyszała nie swój głos.
- Lea, jesteś mężatką? - To Nataniel. Patrzał na jej dłoń, na której zauważył krwistoczerwony kamień, przypięty do pierścienia.
"Cholera, nie zdjęłam go?!" Przeszło przez jej myśl. Po chwili przyszło też i usprawiedliwienie. "No tak, nie mogę". Wzięła głęboki wdech i spojrzała mu prosto w twarz.
- Nie, to pamiątka po przyjacielu. A raczej przypomnienie o obietnicy, którą mu złożyłam. - Skłamała.
- Och, wybacz. Nie pomyślałem...
- Nie martw się, słyszę to pytanie bardzo często. - Uspokoiła go. Spojrzała na zegar widniejący na ścianie. Za pare minut miało wstać słońce. To oznacza że całą noc spędziła na rozmyślaniach i rozmowie. "To oznacza że jutro cały dzień będę chodzącym trupem. Szlag."