środa, 15 lipca 2015

Leandra, akt 1 "Handlarka"

*Uwaga, lekko zmieniam styl : Myśli zaznaczam od teraz kursywą ;)*

- Dziękuje, interesy z Tobą to sama przyjemność - Odparł klient, wrzucając złote monety do sakwy
- Aleź nie dziękuj, Starszy Wynalazco. Zrobiłeś tyle dla Isanii, że powinni tam postawić twój pomnik, z napisem "To on to zaprojektował." - Powiedziała Leandra, po czym rzuciła mu ukradkowe spojrzenie. - Gdzie idziesz? Jesteś aż zbyt elegancko ubrany...
- Do ambasady Rady, aby złożyć wniosek o kolejne dofinansowanie. Te grosze które dostaje od miasta ledwie starczają na chleb.
Leandra uśmiechnęła sie, po czym ledwo co poważnym tonem odparła ;
- Gdzie ty kupujesz chleb, Gavinie? Dostajesz trzy tysiące yarenów na trzy dni, a ja chleb kupuje za ledwo dwadzieścia yarenów. - Nie zdołała utrzymać powagi, kiedy Gavin podniósł na nią wzrok.
- Jeszcze porozmawiamy, Leandro. A tymczasem żegnaj! - Znowu to zrobił, pomyślała Leandra. Znowu sie pożegnał jak Isani, tym swoim dziwnym niebieskim dymem. Wiedział, że to ją drażni. Spojrzała na zegar. Dwunasta, jeszcze godzina, a potem zmienia mnie Nela. Przyjęła następnego klienta z uśmiechem na twarzy.
*
Obudziła sie w jakimś zaułku. Co sie stało? Ostatnie co pamięta to klient, ubrany na czarno, miał kaptur. Był strażą Isanich, albo zgarnął jednego z nich. Pytanie : Dlaczego? Co ona tu robi? Wstała, i upewniła sie ; Sakwa, łuk i kołczan były na miejscu, ale brakowało jej czegoś - sztyletu. Rozejrzała sie po ziemi, aby go poszukać, gdy nagle poczuła zmęczenie. To nie naturalne pomyślała po czym odwróciła sie. Przed nią stał mężczyzna, stary, miał lekko blado-niebieską skóre, jak Isani z Revenuum, ale nie nosił nic, co by jej przypominało dotychczsowo spotkanych magicznych. Miał na sobie pancerz z utwardzonej magicznie skóry, spodnie ze skóry tarana, i kaptur...
- Potrzebuje pomocy. Choć za mną.
Wstała I za nim podążyła. Co tu sie dzieje...? Myślała cała drogę, gdy nagle jej cichy kompan złapał ją za ramie i wepchnął przez małe drzwiczki do jednej z dwóch kamienic po ich obu stronach. Uderzyła sie lekko czubkiem głowy, ale spodziewała sie że zaboli bardziej. Poczuła dziwne ciepło w okolicach swojej klatki piersiowej. Co to...? Wylądowałam na czyjejś iskierce* czy może od razu na pochodni? Podniosła się, a gdy stawając usłyszała jęk pod sobą, nagle zorientowała sie że jej podejrzenia nie były ani troche prawidłowe. To był inny człowiek. Jego dłonie trzymały moich... Zdenerwowała sie, kopnęła go w twarz tak mocno, że słyszała chrupnięcie. Rozejrzała sie, by poszukać tajemniczego przewodnika.
Gdy go znalazła, zobaczyła tłum widocznie rozbawionych ludzi w czarnych szatach. Moment... Mogłam go zabić... Z czego oni się tak cieszą? Zastanawiała sie zdenerwowana całą tą sytuacją
- Perrin, chyba coś ci strzeliło do głowy - Usłyszała rozbawiony głos - Nie, w sumie to w głowe. I nie coś, tylko pewna paniusia. - To brzmiało jak obraza, pomyślała.
- Słuchajcie - wyparzyła - Albo mi powiecie o co tutaj chodzi, albo straż będzie miała nowe zgłoszenie o... - Przeliczyła ich. - dziesięciu trupach z ranami po fedryckich strzałach.
Popatrzeli na siebie, po czym z tej grupki wyszedł jakiś facet. To nie ten, którego spotkałam na ulicy.
- To Ty posłuchaj. - Powiedział, z uśmiechem na ustach - Właśnie celują w ciebie cztery kule mocy. W tym jedna naprowadzana. - Spoważniał - Potrzebujemy Twojej pomocy, Handlarko...
- Leo. - Przerwała mu - Na imie mam Leandra.
- Wiemy o tym. Wiemy też o Twojej przeszłości. Incydent w Savanii, układ z Radą o wsparcie, nie do końca najwyrażniej udane zamazanie przeszłości i start od początku.- Patrzy na mnie z takim zawzięciem, jakby miał mi wyznać miło... skończ, głupia! Myślała. - A nawet geneza tego sztyleta... sztyleto... sztyletu?
- Słuchaj no, panie Redern. Taki z Ciebie kozak, a potrzebujesz pomocy odemnie? Co tak mogło waszą grupkę zakłopotać? Chyba tylko sama Rada. - Uwielbiała ten moment. Wiedzą tak dużo, a pominęli szczegół o talencie magicznym, muzycznym i co najlepsze - o  talencie czytania myśli? - Och, nie udawajcie zdziwionych, o Magowie, wiem o was więcej niż niektórzy z was o nich samych. Skąd? - Grzecznie sie uśmiechnęła - To moja tajemnica, nic wam do tego.

2 komentarze:

  1. Jak już ci mówiłam podoba mi się twój styl (taki Tolkienowski^^) słyszałam że każdemu zdarzają się literówki niewiedzę (szkoda foh) a tak poza tym to idę czytać dalej :P
    Pozdrowienia z Piekła ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z góry przepraszam za wszelakie literówki, pisze na szybko co ślina na język przyniesie, a dopiero potem poprawiam ;)
      P.S. Do tego dochodzi ta cholerna autokorekta na win8.1...

      Usuń